Wczoraj,dzisiaj,nazajutrz, ściskasz mocno
Malujesz niezgrabnie kolejny zwykły dzień
Sądząc po kolorach, ani to wiosna ani jesień
Niezdecydowanie tłumi ten obraz, letnią mgłą
A wilgotne doznania, policzkami suną w dół..
Unosisz sie wysoko by spaść z łopotem skrzydeł
Nie rozbijając cennego kruszcu,sztuka to niebywała
Wściekle manewrujesz lotem pomiędzy skałami..
Zaś pióra gdzieniegdzie opadając, historię utworzą
Nuż ktoś je podniesie i w zachwyt wpadnie..
Dziwny to czas, z pogranicza dni i nocy
Jedynego w doznaniach, lecz wielokrotnego użytku
Tej codzienności przemijania, bez żadnego pożytku
W promieniach słońca, co chęci Twe skutecznie wypala
Zmrok najwyraźniej najlepszym towarzyszem…