15 Lutego 2020/Audio
Podziel się z innymi


Odsuń dziś swoją wrażliwość
Cieniem Twym niech się stanie..
Pójdź z wichrem moc własną wskrzesić
Niech powrozy własnej niemożności
Drżą przed Twym gniewem
Oto skraj ciemnego lasu
Promień słońca tu nie przenika
Twarz Twoja w ukryciu przemyka
Gdy spotkasz dziś mrok w sobie
Złapiesz go w sidła…
Ciało Twe rwie się do przodu
Oddech spowalnia nieco zapędy
W gąszczu myśli gubisz orientacje
A przeciwności kłody ścielą drogę…
Wstajesz i dalej brniesz- po omacku
Wokół Ciebie szumią drzewa
Świadkowie zmagań wielu pokoleń
Przedzierasz się przez zasłony pajęcze
Otulające jaźń poczuciem czasu
Lasu chichot dobiega Twych uszu…
Śmieszy go zadra tkwiąca w piersiach
Wbijana latami niepostrzeżenie
Śmieszy go krzyk, co z ust wydobywasz
Jego to sprawa, nie z Twoim udziałem
…..
Sercu Twemu niech dziś uścisk ulży
Nie ma niczego – co winą się nazywa…
To miraż…
Pora brzasku, słońce wstaje…
Отодвинь сегодня свою чувствительность
Тенью Твоей пускай станет..
Пойди с вихрем чтобы силу свою воскресить
Пусть веревки собственной неспособности
Дрожат от Твоего гнева
Вот край темного леса
Луч солнца сюда не проникает
Лицо Твое тайком промелькает
Когда встретишь сегодня мрак внутри себя
Поймаешь его в ловушку…
Тело Твое рвется вперед
Дыхание немного замедляет импульсы
В джунглях мыслей теряешь ориентацию
И напасти колодами стелят дорогу…
Встаешь и дальше бредешь- наощупь
Вокруг Тебя шелестят деревья
Свидетели борьбы многих поколений
Продираешся через паучьи шторы
Покрывая себя чувством времени
Леса хихиканья доходят до Твоих ушей…
Смешит его осколок что застрял в груди
Что вбивался годами незаметно
Смешит его крик, который ты издаешь изо рта
Это его дело, не с Твоим участием
…..
Сердцу Твоему пусть сегодня утиск послабят
Нет ничего – что виною называется…
Это мираж…
Время рассвета, солнце встает…
Step away from Your sensitivity today
Let it become Your shadow
Go with the gale to resurrect Your might
Let the twines of Your powerlessness
Tremble before Your wrath
Here’s the edge of a dark forest
The sunrays don’t penetrate it
Your face brushes by secretly
When You meet the darkness within today
You’ll ensnare it
Your body burns to go forward
The breath slows down the urge
You lose Your bearings in the welter of thoughts
And adversaries lay blocks in Your way…
You get up and trudge on – blindly
Around You trees rustle
The witnesses to struggle of many generations
You power through the curtains of cobwebs
Enveloping the ego with the sense of time
The forest’s giggle reaches Your ears…
He’s amused by the thorn in the heart
Stuck in for years imperceptibly
He’s amused by the scream coming out of Your mouth
It’s his business, without You taking part
…
Let Your heart be relieved today
There’s nothing that can be called guilt…
It’s a mirage…
The time of dawn, the sun rises…