08 Lipca 2021
Podziel się z innymi

Myśli, w wędrowaniu samotne niczym ptasi klucz
Wzbiłem dziś w przestrzeń, niech zaznają wytchnienia
Szum ich skrzydeł łagodnie dopływa z przestworzy
Słychać, jak wiatr łaskocze je z lubością…
Niczym gołębie powrócą, rasowe i lśniące
Perspektywy innej, doznając na odległym lądzie
Z dobrymi słowy w podarku ochoczo nadlecą
Nakarmię me skrzydlate skarby, własna wizją świata…
Lecz…
Skoro opiekunem myśli jestem, garncarzem słowa
Cóż pocznę, gdy zatrutych ziaren wokół pełne garści
Skosztują nieopatrznie, nie wzbiją więcej ponad głowę
Uziemione, w glinianym świecie pozostaną rozpadłe..
Spojrzawszy przeto, cień swój ledwo dostrzegłem
Co w upale dylematów, chyłkiem pragnął się oddalić
Otworzyłem drucianą klatkę, by zaczerpnąć oddechu
Powróciła czystość celów – tych ziaren mam po dostatkiem
Thoughts – in wandering lonely like a V-formation
Soared into space today, let them respite
The hum of their wings gently reaches me from the sky
You can hear the wind tickling them lovingly…
Like doves they’ll return, pure-bred and white
Gaining a different perspective on a far-off land
With good words as gifts they’ll readily come
I’ll feed my winged dearests my own vision of the world…
But…
Since I’m a protector of thoughts, a potter of words
What will I do when around me are handfuls of poisoned seeds
They’ll try them imprudently and will not rise above the head
Grounded, in an earthen world they’ll remain crumbled…
Having looked, I barely noticed my shadow
Which, in the heat of doubts, tried to slink away
I opened a wiry cage to take a breath
The clarity of purpose returned – I have these seeds aplenty